poniedziałek, 29 października 2012

Self-kick in the ass!

Altus, Katowice, 30 pięter

Za 4 tygodnie Mistrzostwa Polski w Biegu po Schodach (Altus Cup). Pierwszy raz przygotowuję się jak sportowiec nie-amator - mam plan treningowy rozpisany przez Pawła J. na każde 2 tygodnie. Pierwszy miesiąc trenowałam bez porażek (2 tygodnie treningu siłowego, 2 tygodnie szybkościowego - obie opcje zupełnie dla mnie nowe, ale bardzo mi się to podobało) i poczułam, że baza jest. Niestety w połowie tygodnia, w którym miałam tę bazę wykorzystać, czyli zaczęłam na nowo wbiegać stricte po schodach, dopadło mnie klasyczne o tej porze roku choróbsko, któremu na pewno nie pomógł Unsound i na 10 dni (!) odpadłam z wszelkich form ruchu. Krok w tył pewny, tym bardziej że na niedługo przed zawodami (a 2 tygodnie tuż przed  mam już wylajtować i dać nogom odpocząć, więc czasu jest naprawdę mało!), dlatego biorę się w garść.

Dziś był powrót. Wczoraj kładąc się spać bałam się tego poranka, jakby nie wiadomo co mnie czekało. Pierwszy trening po przerwie zawsze przeraża, ale zawsze też okazuje się, że nie było tak strasznie.

Pobudka o 6 rano (tak żeby zdążyć z powrotem na workout na 8), o 6:30 wyjazd na Ruczaj, wjazd na 10 piętro, przebranie się za winklem i upchnięcie betów bezpiecznie za przyczajonymi drzwiami no i jazdaaaaa x100 pięter, potem powrót piechotą na Dębniki (pół godzinki, w sam raz żeby się wyczilować i w sumie bardzo fajnie się po czymś takim łazi) i trening z ziomusiami.

Byłam pewna, że po przerwie nie dam rady wyrobić tych 75% max. zaplanowanego na ten tydzień, ale udało się prawie idealnie (miałam celować w 1min 5sek / 10 pięter, a średnią dziś udało mi się zrobić 1min 7sek, więc nie ma dramatu). Mięśnie słabsze, ale nie aż tak, żeby miało to duży wpływ. Bardziej czułam spadek wydolności (zadyszka dużo głośniejsza niż ostatnim razem gdy biegłam). Chyba teraz po prostu zwiększę częstotliwość biegów i nadrobię to co straciłam.

W ramach nadrabiania zaległości...
...why not go... 
Challenge time. Nie będę ekstremalna, w tym sensie że jak trafi się jakaś naprawdę zajebista okazja, to pewnie się zabawię, ale chcę w tym miesiącu dać z siebie wszystko. Więc te pobudki o 6 rano muszą stać się normą i grzeczne chodzenie spać i dużo rozciągania się i mniej obżarstwa itp.. No więc skoro cały świat już wie, to teraz tym bardziej nie może być fuck-upu. Let's do it!



No i musiałam sobie jeszcze przypomnieć jedną ważną rzecz (Henry Ford):
Obstacles are those frightful things you see when you take your eyes off your goal.
Nawet zdyscyplinowany człowiek (a za takiego się uważam) zaczyna szukać wymówek jak tylko na chwilę wypadnie z obiegu. Net jest ostatnio pełen tych motywacyjnych blogów, obrazków i cytatów i czasem czuję już przesyt, ale serio, od czasu do czasu trzeba sobie o niektórych rzeczach przypomnieć.






3 komentarze: